Fajki z pianki morskiej

Fajka z pianki morskiej

 

Wrzosiec, glina – to brzmi poważnie. Ale „pianka morska”? Wprawdzie morze faktycznie kojarzy się z fajką, wszak każdy prawdziwy wilk morski nie potrafi bez niej żyć, jednak morska piana nie wydaje się najlepszym materiałem konstrukcyjnym… To oczywiście tylko żart. Fajki z pianki morskiej cieszą się uznaniem wśród konsumentów oraz dostarczają wspaniałych doznań estetycznych. Dziś coraz szybciej i z coraz mocniejszym impetem wracają też do mody!

„Pianka morska” to po prostu inna nazwa sepiolitu, który jest minerałem z grupy krzemianów. Jest nieprzeźroczysty, doskonale znosi wysokie temperatury, ma porowatą strukturę i w stanie naturalnym występuje w białym kolorze. Po raz pierwszy do wyrobu fajki zastosowany został 1723 roku, za sprawą pewnego węgierskiego rzemieślnika. Szybko zyskał popularność, był bowiem wyjątkowo lekki i można go było bardzo łatwo kształtować. To pozwalało mistrzom fajkarskim wykazać się pełnią umiejętności rzeźbiarskich i dekoracyjnych. Fajki z sepiolitu często zdobiono między innymi okuciami ze szlachetnym metali oraz łączono z bursztynowymi ustnikami.

Pianka morska stosowana do wyrobu fajek w XVIII wieku pochodziła z Turcji. Niestety, wraz ze wzrostem popularności tego materiału – jego złoża (znane wówczas w niepełnym wymiarze) zaczęły się szybko wyczerpywać. To z jednej strony spowodowało spadek produkcji, z drugiej – znacząco podniosło wartość kolekcjonerską sepiolitowych fajek. W połowie XX wieku olbrzymie złoża surowca odkryto jednak w Afryce i od tego czasu rozpoczął się kolejny renesans fajek z pianki morskiej.

Krótka historia węgierskiego szewca
Buda jest dziś prawobrzeżną częścią Budapesztu. W pierwsze połowie XVIII wieku była jednak samodzielnym miastem, w którym rezydował zdeklarowany miłośnik tytoniu, sprytny szewc i utalentowany rzeźbiarz w jednej osobie – Karol Kovacs.

Innym mieszkańcem miasta, którego znaczenie w tej historii jest olbrzymie, był hrabia Andrassy (zresztą ulica Andrassyego jest dziś jedną z najbardziej reprezentacyjnych alei współczesnego Budapesztu). Andrassy był również zapalonym miłośnikiem fajki oraz zbieraczem ozdobnych bibelotów. Zafascynowany napotkanymi w Stambule drobiazgami wykonanymi z nieznanego mu wcześniej, białego minerału, zdobył niewielki kawałek tego surowca. Przywieziony z podróży sepiolit pokazał Kovacsowi, którego znał i cenił z powodu osiągnięć rzeźbiarskich. Ten – zapoznawszy się z próbką materiału – uznał, że pianka morska może doskonale sprawdzić się w charakterze fajczanej główki.

Kovacs podzielił się pomysłem z hrabią i obaj panowie uznali, że warto spróbować zamienić teorię w praktykę. Z niewielkiego kawałka sepiolitu Kovacs wyrzeźbił dwie fajki – jedną dla swego mocodawcy, drugą zaś dla siebie. Próba udała się nadzwyczaj pomyślnie!

Ponieważ hrabia miał przysłowiowy „łeb do interesów”, toteż błyskawicznie wyczuł okazję na wspaniały interes. Zorganizował więc dostawy sepiolitu z Turcji oraz uzgodnił z Kovacsem zasady produkcji. Andrassy odpowiadał za sprawy typowo biznesowe, utalentowany szewc zaś masowo produkował oryginalne fajeczki. Wkrótce przedsięwzięcie rozwinęło się na tyle, że piankowe lulki stały się popularne w całej ówczesnej Europie. Pierwsze zagraniczne warsztaty wytwarzające fajki z sepiolitu powstały w Wiedniu, szybko pojawiły się także manufaktury w Szwajcarii, Niemczech, Francji i Anglii. Popularność pianki morskiej rosła z dnia na dzień aż do połowy XIX wieku. Wtedy  niestety – jak padło na początku – zaczęły wyczerpywać się znane tureckie złoża sepiolitu, a olbrzymie powodzenie zaczął także zdobywać wrzosiec.

Chociaż cała ta historia rozpoczyna się na Węgrzech, to tam się nie kończy. Dziś fajki z pianki morskiej znów są produkowane z wielkim rozmachem. 99% z nich wytwarza się w Turcji, która wprawdzie odkryła kolejne – bardzo duże – złoża sepiolitu, ale zazdrośnie i bardzo zapobiegawczo strzeże ich przed zakusami zagranicznych producentów. Ponoć po wprowadzeniu przez rząd turecki blokady na eksport pianki morskiej w regionach jej wydobycia zaczęła panować bieda. W ramach przeciwdziałania trudnej sytuacji ekonomicznej postanowiono podjąć konkretne kroku – nie przywrócono jednak eksportu lecz rozpoczęto produkcję fajek. I tak właśnie Turcja wykreowała i zapewniła sobie współczesny monopol na produkcję piankowych fajek.

Z racji właściwości sepiolitu, fajki z pianki morskiej są najczęściej bardzo bogato zdobione. Poza tym są dość chłodne w paleniu, zaś ich miłośnicy twierdzą, że w znacznie mniejszym stopniu (w porównaniu do fajek wykonanych z innych materiałów) wpływają na smak palonego tytoniu. Nie wymagają również opalania. Są cenione przez palaczy głównie z tych względów.

Początkowo pianka morska była materiałem bardzo drogim. Dodatkowe zdobienia oraz precyzyjna rzeźbiarska robota tym bardziej podnosiła cenę wykonywanych z niej fajek. Zmysł handlowy węgierskiego hrabiego również podpowiadał, że najlepszym sposobem będzie pozycjonowanie fajek z sepiolitu jako towarów luksusowych. Ta strategia przyniosła doskonałe skutki i okazała się wielce zyskowna. Kiedy jednak dostępność minerału została ograniczona, kariera fajek piankowych uległa chwilowemu załamaniu. Dopiero z jednej strony – wznowienie produkcji przez tureckich rzemieślników, a z drugiej – odkrycie w połowie XX wieku olbrzymich złóż surowca w Afryce zmieniło tę sytuację.

W efekcie fajki z pianki morskiej wracają dziś do łask. Chociaż w wielu źródłach jak mantra powtarza się informacja, że mają dziś wartość głównie kolekcjonerską, to w rzeczywistości palacze coraz chętniej używają ich na co dzień.

Jak powstaje fajka z pianki morskiej?
Wszystko zaczyna się jeszcze na etapie wydobycia. Sepiolit przeważnie ma postać ciemnych, przybrudzonych „buł” o wielkości pięści. Zdarzają się też kawałki mniejsze lub nieznacznie większe. Tych mniejszych kiedyś w ogóle nie zbierano z myślą o produkcji fajek. Dziś istnieją technologie umożliwiające przemysłowe sprasowanie pianki morskiej z małych fragmentów –  w jeden duży blok, jednak palacze raczej nie cenią wykonanych z tak przetworzonego materiału fajek, uważając je za nienaturalne i mało wartościowe. Tak czy inaczej – wydobyta spod powierzchni ziemi pianka morska jest oczyszczana przez kopacza i cięta nożem na niewielkie kawałki, z grubsza przypominające kształtem główki fajek. Na tym etapie surowiec jest jeszcze bardzo miękki, należy więc go wysuszyć.

Suszenie odbywa się w specjalnych pomieszczeniach o delikatnie podwyższonej temperaturze i trwa zwykle kilka tygodni. Następnie rzemieślnik przy pomocy ostrego noża wycina z wysuszonego (stopień wysuszenia zależy od preferencji wytwórcy) materiału główkę. Najczęściej odbywa się to całkowicie ręcznie. Na koniec, przy pomocy zestawu drobnych nożyków i pilniczków, nadaje się główce ostateczny kształt.

Niemal gotowa główka poddawana jest następnie utwardzaniu. W tym celu umieszcza się ją na około 2-3 godziny w prostym palenisku, w którym temperatura utrzymuje się na poziomie około 220 stopni Celsjusza. W całkowicie wysuszonym i twardym sepiolicie można teraz wywiercić gniazdo oraz kanał domowy. Oba otwory powstają przy użyciu zwykłej wiertarki, jedynie końcówka tego ostatniego wiercona jest ręcznie.

Strategicznym momentem jest montaż ustnika. Utwardzona pianka morska jest bardzo krucha, a to oznacza, że bezpośrednie osadzenie w niej czopu mogłoby skończyć się bardzo źle. Dlatego też gniazdo jest gwintowane i w otwór wkręca się specjalny łącznik, przeważnie wykonany z elastycznego tworzywa sztucznego.

Na samym końcu cała fajka jest wyrównywana i polerowana delikatnym papierem ściernym oraz odpowiednio konserwowana i – ewentualnie – barwiona. Konserwacja najczęściej polega na kąpieli główki w wodnej miksturze zawierającej między innymi wosk carnauba oraz oliwę. Dzięki temu – w miarę palenia – fajka ciemnieje równomiernie: od białej, poprzez odcienie sepii aż do ciemnego brązu. Jeśli główka ma być zabarwiona – kąpię się ją również w wywarze tytoniowym.

Po tych zabiegach fajka z pianki morskiej jest w zasadzie gotowa do użytku.

Jak zadbać o fajkę z pianki morskiej?
Przede wszystkim trzeba pamiętać, że sepiolit jest znacznie delikatniejszym materiałem niż popularny wrzosiec. Kiedy jest rozgrzany, staje się jeszcze bardziej narażony na uszkodzenia. Przed czyszczeniem warto zatem zaczekać aż fajka całkowicie ostygnie.

Pamiętając o tym, że ustnik w przypadku fajek sepiolitowych jest przykręcany do główki za pośrednictwem specjalnego, elastycznego reduktora – warto także wyjątkowo ostrożnie się z nim obchodzić. W przypadku jego odkręcania ze zbyt dużą siłą może dojść do uszkodzenia gwintu, a wtedy fajka prawdopodobnie nie będzie nadawać się już nie tylko do użytku, ale i do profesjonalnej naprawy.

Zdecydowanie nie wolno natomiast uderzać piankową fajką o żadne twarde powierzchnie. Nawet uderzenie o dłoń powinno być raczej delikatne. Opróżnianie kominka fajki z pianki morskiej powinno polegać wyłącznie na jej obróceniu otworem w dół – jeśli popiół nie wydostanie się na zewnątrz samoczynnie, należy użyć odpowiednich akcesoriów czyszczących.

Przyzwyczajeni do fajek wrzoścowych palacze często zapominają też o jeszcze jednym, bardzo ważnym aspekcie dbania o „piankę”. Nie wolno mianowicie dopuścić do powstania w jej wnętrzu nagaru. Po pierwsze – fajki piankowe same w sobie się nie opalają, zatem nie muszą być chronione przez jego cienką warstwę. Po drugie natomiast – kiedy nagar stygnie, na ścianki fajki z pianki morskiej działają dość potężne siły, które mogą doprowadzić nawet do pęknięcia lulki!

Nie zaleca się wreszcie dodawać do palonego tytoniu żadnych sztucznych aromatów – zatykają one naturalne pory pianki morskiej, co w efekcie prowadzi do zaniknięcia jej naturalnych, tak cenionych przez koneserów walorów.

Tureckie delicje
W Turcji występują największe złoża sepiolitu na świecie. Można wprawdzie znaleźć go także w Maroku, Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Grecji, Hiszpanii, Czechach, Bośni, a nawet – w śladowych ilościach – w okolicy polskiej Kamiennej Góry, jednak znawcy twierdzą, że pochodzący z tych złóż surowiec ma nieco inne właściwości, zatem wykonane z niego fajki nie są już tak dobre.

Dlatego też „nie-turecką” piankę morską wykorzystuje się głównie do zastosowań przemysłowych – między innymi w elektrotechnice, w charakterze zamiennika azbestu lub jako dodatek konstrukcyjny na przykład do cementu.

Sam minerał zaraz po wydobyciu jest bardzo miękki i wilgotny. Kiedy wyschnie – staje się lżejszy od wody. Anegdota głosi, że żeglarze pływający po Morzu Czarnym widywali go nieraz bardzo daleko od lądu, a ponieważ jest naturalnie biały – łatwo było go pomylić z rzeczywistą pianą morską. Stąd właśnie wywodzić ma się nazwa „pianka morska” (z niemieckiego: Meerschaum).

Sepiolit jest porowaty i doskonale chłonie tytoniowy dym oraz wilgoć. W efekcie z czasem zmienia kolor z bieli na ciemny, złocisty brąz. Stare, dobrze palone fajki z pianki morskiej osiągają czasem zawrotne ceny między innymi ze względu to właśnie, bardzo piękne zabarwienie.

Proces zakupu fajki z sepiolitu również nie jest tak prosty, jak może się wydawać. Wybierając fajkę trzeba przede wszystkim zwrócić uwagę na to, czy nie została wykonana z bloku pianki morskiej powstałego przez sprasowanie sepiolitowego kurzu i odpadów. Bloki takie często mieszane są z rozmaitymi substancjami chemicznymi, zaś kształt główce nadawany jest maszynowo. Tak wyprodukowane fajki nie zachowują najważniejszych walorów przypisywanych piance morskiej – nie chłoną prawidłowo i nie nabierają koloru. Przede wszystkim jednak, nie są warte swojej (często) bardzo wygórowanej ceny. Niestety, nie zawsze łatwo jest odróżnić taką fajkę od tradycyjnej, wykonanej ręcznie z naturalnego sepiolitu lulki. Chociaż ta ostatnia zwykle jest odpowiednio oznaczona, to doświadczeni kolekcjonerzy twierdzą, że najprawdopodobniej bardzo często dochodzi do sporych nadużyć (by nie powiedzieć po prostu – oszustw) w tym zakresie.

Mówiąc o piance morskiej koniecznie trzeba też podkreślić różnicę pomiędzy pianka turecką a pianką afrykańską. Coraz popularniejsze na rynku (i tańsze) fajki z sepiolitu ze złóż zgromadzonych w okolicach Afryki charakteryzują się bowiem zupełnie innymi walorami, a raczej – w opinii wielu palaczy – ich kompletnym brakiem. Warto zatem wiedzieć skąd bierze się ta różnica.

Otóż sepiolit turecki składa się niemal wyłącznie z krzemu i magnezu, ze śladowymi domieszkami innych, cenionych minerałów. Powstaje w zawsze wilgotnej glebie, pod działaniem dużego ciśnienia. Dzięki temu jest bardzo porowaty i stosunkowo jednorodny.

Afrykańska pianka powstaje niestety w środowisku pełnym różnych zanieczyszczeń – między innymi popiołów wulkanicznych. Z tego względu zawiera bardzo dużo skaz i zabrudzeń, nie ma też równie jednorodnej struktury, co turecka. W efekcie – afrykańska pianka morska ma zupełnie inne parametry od swojej tureckiej, tak cenionej przez fajkarzy i fajczarzy kuzynki.

Doświadczeni palacze często podkreślają, że fajki wykonane z afrykańskiego sepiolitu przypominają bardziej fajki z surowej gliny niż z „oryginalnej” pianki morskiej. Co więcej, często porównuje się je do tych produkowanych ze sprasowanych, niezbyt wartościowych odpadów sepiolitowych.

Specjaliści doradzają także, by unikać tanich fajek z Chin, które rzekomo wykonane są z pianki morskiej, w rzeczywistości zaś ze sztucznie pozyskanego proszku sepiolitowego – wprawdzie wyróżniającego się modną, śnieżną bielą lecz zawierającego duże domieszki niebezpiecznych dla zdrowia tlenków aluminium!

Dobrze wybrana i cechująca się wysoką jakością fajka z pianki morskiej może zapewnić unikalne doznania wynikające z palenia. Sepiolit w pewnym sensie zachowuje się jak naturalny filtr – absorbując nikotynę oraz substancje smoliste, co pozwala cieszyć się prawdziwym smakiem i zapachem tytoniowego dymu. Palenie fajki z pianki morskiej jest chłodne i suche, zaś w miarę starzenia – lulka wchłania przyjemnie coraz więcej tytoniowego aromatu, co przekłada się na jeszcze większą poprawę smaku. Co więcej, traktowana z odpowiednią atencją piankowa fajka będzie niemal wieczna – jest bowiem odporna na opalanie.

„Uwielbiam wygląd i wrażenia z palenia mojej piankowej fajki. Dziś wieczorem usiadłem ze szklaneczką 21-letniej Glenlivet, napełniłem fajkę ulubionym tytoniem i zapaliłem. Muszę przyznać, że to palenie było dokładnie takie, jakie być powinno. Chłodne, suche, łagodne, z doskonale wyczuwalnym smakiem tytoniu. Mam tylko nadzieję, że dane mi się będzie tą fajka cieszyć jak najdłużej. Genialna sprawa.” – opisuje swoje doświadczenia jeden z internautów.

Zwolennicy fajek z sepiolitu podkreślają, że kupno jednej z nich - chociaż wiąże się zwykle ze sporym wydatkiem – jest inwestycją, której trudno jest potem żałować. Lekkie, o wyróżniającym smaku i pięknym kolorze, po prostu stworzone są do palenia. Bez wątpienia zasłużyły sobie na miano fajek „arystokratycznych” ale ich zalety docenią nie tylko koneserzy… Ktoś, kto nigdy  nie próbował palić fajki z pianki morskiej – zdecydowanie powinien spróbować. Niezapomniane doznania gwarantowane!