Palenie cygar

Palenie cygar:
rytuał który staje się przyjemnością


Agresywna krucjata antytytoniowa objęła już niemal cały świat. Kolejne kraje wprowadzają coraz bardziej restrykcyjne zakazy palenia, miłośnicy „dymka” popadają w depresję, a jego przeciwnicy - zacierają ręce z zadowolenia. W całym tym szaleństwie zapominamy jednak o najważniejszym: papieros, fajka czy cygaro to zupełnie różne rzeczy i nie należy ich traktować tak samo.

Zwolennicy tytoniowej „prohibicji” na poparcie swoich przekonań przytaczają tysiące argumentów. Większość z nich dotyczy oczywiście zdrowia, ze szczególnym wskazaniem na osoby wolne od nikotynowego nałogu. O ile „widzimisię” pewnej grupy ludzi można uznać za zwykłą fanaberię, o tyle z dowodami naukowymi - świadczącymi o szkodliwości palenia – polemizować trudno.

Wypada jednak zwrócić uwagę na bardzo istotny fakt: sposoby palenia i związane z tym zachowania są zupełnie różne w przypadku typowego papierosa, fajki, czy cygara. Traktowanie wszystkich tych wyrobów na równi jest olbrzymim błędem. Tym bardziej – stawianie w jednym rzędzie wszystkich palaczy. A dlaczego?

Tym, co odróżnia miłośników cygar (zwanych aficionado) od „zwykłych” palaczy, jest przede wszystkim ich stosunek do tytoniu. Cygaro nie jest dla nich tylko „przerywnikiem” w pracy, sposobem na pozbycie się stresu czy też modnym gadżetem. To przede wszystkim skomplikowany i uświęcony wielowiekową tradycją rytuał, wynikające z ustalonej etykiety obowiązki, a nawet styl życia. Aby jednak w pełni zrozumieć całe zagadnienie, warto najpierw poznać kilka ważnych faktów. Zacznijmy zatem od krótkiej historii cygara.


Szlachetny dym – cygaro
Skąd wziął się zwyczaj palenia tytoniu? Trudno dziś odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie, wiadomo jednak, że pierwsze znane jego uprawy archeologia datuje na mniej więcej 3 000 lat przed nasza erą! Odkryto je w Ameryce Południowej. Wiadomo również, że jej rdzenni mieszkańcy używali tytoniu podczas rozmaitych obrzędów – religijnych, magicznych czy uzdrawiających.

Przypuszcza się, że do Europy aromatyczne liście – właśnie w formie prymitywnych cygar – trafiły za sprawą jednej z wypraw Krzysztofa Kolumba, którego załoga miała natrafić na nie podczas odkrywania Kuby. Przewieziono je do Hiszpanii i choć początkowo palenie tytoniu karano tam więzieniem, to Hiszpanie szybko zakochali się w „złotych liściach”. W krótkim czasie w kraju corridy i wiecznego słońca powstał prężnie funkcjonujący przemysł cygarowy, którego centrum stała się Sewilla.

To właśnie stąd – między innymi za sprawą hiszpańskiej rodziny królewskiej – zwyczaj palenia cygar rozprzestrzenił się na całą Europę. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że dość długo Hiszpania sprawowała w zasadzie monopol w zakresie produkcji cygar. Nawet na Kubie – uznawanej przecież za ich ojczyznę – pierwsza, „prawdziwa” fabryka powstała dopiero po uzyskaniu zgody od władz hiszpańskich!

Tak czy inaczej, cygara zyskały sobie serca palaczy na całym świecie do tego stopnia, że w XIX wieku pojawiły się nawet specjalne wagony w pociągach i wydzielone pokoje klubowe w hotelach.

Pewne kontrowersje istnieją natomiast wokół pochodzenia samego słowa „cygaro”. Dziś etymolodzy skłaniają się ku twierdzeniu, że wywodzi się ono z języka starożytnych Majów – od słowa „sik’ar” oznaczającego palenie tytoniu.

Niezależnie od wszystkiego – historia cygar pokazuje, jak bardzo długa i bogata jest związana z nimi tradycja. A aficionados tradycję tę kontynuują z dumą i uwielbieniem po dziś dzień.


Na zdrowie?
Liczne badania naukowe dowodzą, że palenie tytoniu poważnie szkodzi zdrowiu. To wprawdzie fakt niezbity, ale jest w nim jedno „ale”. Otóż prawie wszyscy eksperci koncentrują się niemal wyłącznie na paleniu typowych papierosów. Tymczasem cygaro pali się zupełnie inaczej, a przecież nie ulega wątpliwości, że sam sposób palenia ma olbrzymi wpływ na stopień wchłaniania przez organizm szkodliwych substancji.

Gdyby ściśle trzymać się naukowych miar, należałoby stwierdzić, że cygaro i papieros szkodzą człowiekowi tak samo. Jakby nie patrzeć – palenie tytoniu zwiększa przecież ryzyko zachorowania na raka, wystąpienia chorób serca albo pojawienia się niebezpiecznych zmian w płucach. Co więcej – tradycyjnie towarzyszący „dymkowi” alkohol powoduje łatwiejsze przyswajanie toksyn przez organizm, co bezpośrednio przekłada się na podniesienie ryzyka zachorowania.

Tyle „sucha” nauka. W rzeczywistości z cygarami sprawa ma się nieco inaczej niż z popularnymi papierosami. Przede wszystkim – palacz nie zaciąga się dymem. To zdecydowanie obniża szansę na zachorowanie, ponadto znacznie zmniejsza ryzyko uzależnienia. Trzeba również podkreślić, że prawdziwy miłośnik cygar wypala ich znacznie mniej,  niż nałogowy palacz wypala papierosów. Mówi się nawet o tym, że cygara – o ile oczywiście są wypalane w zgodzie z tradycja i zasadami – uzależniają słabiej niż papierosy. Co ciekawe, u palaczy cygar znacząco rzadziej również  - w porównaniu do amatorów papierosów – występuje rak krtani.

To wszystko nie świadczy – rzecz jasna – o tym, że tytoń w takiej formie jest mniej szkodliwy. Zawsze i w każdym przypadku najważniejszy jest umiar i zdrowy rozsądek, a tym bardziej – poszanowanie dla (niepalącego) otoczenia. Niemniej jednak wypada pamiętać, że „palacz palaczowi nierówny” i nie zawsze „tytoń = problem”…


Dżentelmenem być...
Kiedy Stany Zjednoczone nałożyły na Kubę embargo handlowe, cygara zaczęły popadać w zapomnienie. Dziś jednak znów przebojem zdobywają serca palaczy na całym świecie. W Polsce mężczyzna palący cygaro to wciąż jeszcze widok stosunkowo rzadki, ale i nad Wisłą grono miłośników aromatycznych tytoniowych zwitków stale rośnie.

Palenie cygara jest bowiem niezrównanym – i popartym długoletnią tradycją – symbolem męskości i tajemniczości. Wiąże się z poczuciem luksusu, elegancji i przynależności do międzynarodowej elity. To także specyficzna atmosfera, chwila postoju w nieustającym pędzie współczesnej cywilizacji oraz wyjątkowa ceremonia. Nic dziwnego, że niektórzy uznają je wręcz za formę sztuki.

W 1967 roku Zino Davidoff opublikował esej pod tytułem „Guide to Cigar Etiquette”. Błyskawicznie stał się on dla palaczy cygar jednym z najważniejszych dokumentów. W tekście znalazły się praktyczne porady dotyczące palenia, ale jego najważniejszą częścią jest zbiór zasad etycznych, jakimi powinien kierować się każdy, prawdziwy aficionado.

„Jest bardzo ważne, aby miłośnicy cygar prezentowali się jako osoby taktowne i wyrozumiałe. Zmiana ludzkich uprzedzeń i w konsekwencji wzrost przychylności dla koneserów cygar są warte tego, aby poświęcić im trochę wysiłku” – pisał Davidoff. Po dziś dzień to motto wyznacza najwyższe standardy zachowań w świecie amatorów cygar.


Arsenał aficionado
Cygaro i jego palacz nie mogą obyć się bez pewnych narzędzi. Zanim więc rozpoczniemy swoją przygodę (na przykład) z aromatycznymi „Habanos”-  powinniśmy zaopatrzyć się w podstawowe akcesoria.

Jednym z najważniejszych jest niewątpliwie humidor. Jest to specjalny pojemnik do przechowywania cygar, którego budowa ma zapewnić im odpowiednią wilgotność i temperaturę, dzięki czemu przez długi czas mogą zachować swoje walory smakowe i zapachowe. Humidor wykonany jest zwykle z drewna cedrowego, czasem jednak bywa zdobiony – na przykład inkrustowany – także elementami drewnianymi wykonanymi z innych gatunków drzew.

Obowiązkowym wyposażeniem każdego aficionado jest też specjalny obcinacz. Służy on do obcinania tytoniowego kapturka chroniącego końcówkę cygara. Na rynku dostępnych jest wiele modeli obcinaczy w szerokim zakresie cenowym. Różnią się przede wszystkim jakością wykonania, materiałem z którego są zrobione oraz zdobieniami. Sama konstrukcja obcinacza nie wpływa na smak cygara, z pewnością jednak warto wybrać taki, który będzie - po pierwsze – służył nam przez długie lata, a po drugie – doskonale pasował do naszego indywidualnego stylu.

Kolejnym z niezbędnych akcesoriów jest oczywiście odpowiednia zapalniczka. Niepodważalna zasada mówi o tym, że cygara pod żadnym pozorem nie wolno odpalać płomieniem „zapachowym”. Na nic zda się więc – nawet najpiękniejsza – zapalniczka benzynowa, a nostalgiczna świeca jedynie zepsuje smak dymu. Cygaro można wprawdzie podpalić klasyczną zapalniczką butanową, ale dla zachowania tradycji warto zaopatrzyć się na przykład w specjalne (dłuższe) zapałki, cedrowe pałeczki lub – to od kilku lat prawdziwy przebój – dobrej klasy zapalniczkę żarową.

Wymienione powyżej urządzenia składają się na najbardziej podstawowy arsenał prawdziwego aficionado. To absolutnie najważniejsze akcesoria, które po prostu muszą znaleźć się w posiadaniu nawet początkującego miłośnika cygar.

Bardziej zaawansowani natomiast z pewnością zaopatrzą się także w inne pożyteczne urządzenia, jak choćby: elegancka narzynarka, gustowna popielnica lub praktyczne i niezmiernie wygodne etui. Kolekcjonerzy i koneserzy natomiast nie obejdą się bez higrometru umożliwiającego stałe i precyzyjne monitorowanie wilgotności panującej w humidorze.


Święty rytuał
Zapalenie cygara związane jest nieodmiennie z określonym rytuałem, który – oprócz całej otoczki ideologicznej – gwarantuje, że zachowa ono smak i aromat.

Najpierw obcinaczem przycina się część kapturka. Nie powinno się usuwać go w całości, a najlepsze do odcięcia miejsce znajduje się mniej więcej w dwóch trzecich jego długości. Trzymane w lewej dłoni cygaro należy zwrócić w dół pod kątem około 45 stopni. Następnie trzeba skierować ogień w stronę jego stopy – tak, aby jej nie dotykał. Ma ona rozgrzewać się równomiernie w niewidocznej części płomienia. Podczas ogrzewania cygaro trzeba delikatnie i powoli obracać w palcach. Gdy już zacznie się żarzyć - można wziąć je do ust i rozpocząć palenie.

Trzeba przy tym pamiętać, by pod żadnym pozorem nie używać źródeł ognia, które wydzielają jakikolwiek zapach – na przykład zapalniczek benzynowych lub świec.

Samo odpalanie również jest sztuką, ale – prawdę mówiąc – każdy koneser ma na to swój sposób. Niewątpliwie stałym elementem tradycji jest natomiast metoda „na trzy zapałki”. Polega ona na tym, by podgrzewać stopę cygara w trzech etapach, odmierzanych rytmem wypalania trzech kolejnych zapałek.

Gdy cygaro już się rozgrzeje, można zdjąć z niego banderolę. Należy to zrobić bardzo delikatnie – specjaliści sugerują, by nie ściągać jej „jak pierścionka z palca”, a raczej „obrać” z niej cygaro.

Złotą zasadą jest również unikanie pośpiechu. Cygaro oznacza luksus, elegancję i najwyższa kulturę, a więc nie wolno palić go tak, jak pali się papierosa. Dym wciągać należy jedynie do jamy ustnej, a po krótkim przetrzymaniu spokojnie i powoli wydmuchuje – mniej więcej raz na minutę.

Ze względu na swoją konstrukcję, cygara mają tendencje do gaśnięcia. Po oczyszczeniu z popiołu można je zatem rozpalić ponownie w ten sam sposób. Nie wolno natomiast stosować metody znanej z palenia papierosów, a więc dotykać ogniem końcówki cygara trzymanego w ustach. Po pierwsze – uznawane jest to za wyjątkowo nieeleganckie, a po drugie – może zwyczajnie uszkodzić cygaro, psując tym samym nieodwracalnie jego walory smakowe.

Istnieją dwie szkoły dotyczące ponownego rozpalania cygara. Jedna z nich – kultywowana przede wszystkim przez współczesnych przedstawicieli polityki i celebrytów – mówi, że niedopalone cygaro można zachować „na później”. Takie podejście zdecydowanie kłóci się jednak tradycją i konserwatywnymi zasadami cygarowego savoir-vivre’u. Zgodnie z nimi spalone do połowy cygaro należy „pozostawić samemu sobie” i pozwolić mu palić się własnym tempem. Gdy zgaśnie – trzeba się go szybko i dyskretnie pozbyć.


Uwaga! To grzech!
Jako się rzekło – palenie cygara to wręcz uświęcony rytuał i ceremonia. Związane są więc z nim określone zasady postępowania i zachowania. Po ich przestrzeganiu można poznać prawdziwego aficionado. Czego zatem nie wolno robić pod żadnym pozorem, a co zwyczajnie nie wypada?

Przede wszystkim nie wolno przycinać kapturka zwyczajnym nożem, scyzorykiem lub nożyczkami. Wprawdzie akcesoria te teoretycznie dobrze się sprawdzają, ale należy używać wyłącznie dedykowanego do tego celu obcinacza.

Kolejna sprawa to (wspomniane już) używanie zapachowych źródeł ognia oraz dotykanie płomieniem stopy cygara. Nie chodzi tu już nawet o zwyczajną elegancję, ale po prostu o walory smakowe wyrobu. Zapach benzyny lub świecy jest błyskawicznie absorbowany przez liście tytoniu, natomiast zbyt wysoka temperatura może je szybko uszkodzić.

Dwie powyższe reguły mają charakter dość praktyczny, warto jednak pamiętać również o podstawowych zasadach savoir-vivre’u związanego z ceremonią palenia. Do najważniejszych należy to, aby nigdy i pod żadnym pozorem nie prosić nikogo o rozpalenie cygara – zawsze należy robić to samodzielnie. Tak samo zresztą. jak nie wolno się z nikim cygarem dzielić.

Wyjątkowo nieeleganckie jest również trzymanie go między zębami i zwilżanie językiem – nie mówiąc już o żuciu! Nie wypada także przytrzymywać cygara pomiędzy palcem wskazującym i środkowym. Zamiast tego, powinno ono tkwić pomiędzy palcem wskazującym a kciukiem.

Cygarowi „neofici” często też odruchowo strzepują popiół. Jest to typowy nawyk towarzyszący paleniu papierosów, jednak w przypadku cygara powinniśmy pozwolić, by popiół opadł sam. Tym bardziej że to, jak długo się utrzymuje, jest wyznacznikiem jakości wyrobu.

Również ponownemu odpalaniu zagaśniętych cygar towarzyszą pewne zasady. O ile po spaleniu połowy powinno się pozostawić palenie „własnemu biegowi”, o tyle wręcz niedopuszczalne jest zapalanie cygara, którego zostało już mniej niż jedna czwarta!

Oczywiście nie wolno zapominać o ogólnie przyjętych normach społecznych. Jeśli zatem przebywamy w miejscu publicznym albo w towarzystwie osób, które nie palą tytoniu w ogóle lub nie tolerują zapachu cygar – powstrzymajmy się od palenia.

Pamiętajmy również, że cygaro nie znosi pośpiechu, a więc nie palmy go podczas pracy, jazdy samochodem czy spaceru. Na wszystkie przyjemności jest czas, pozwólmy więc, by i cygaro „samo” znalazło swoje miejsce w naszym życiu. Dopiero wtedy przyjemność będzie pełna, a tradycja zachowana.

Na koniec anegdota. Otóż legendarny brytyjski premier Sir Winston Churchill przeszedł do historii między innymi jako zagorzały miłośnik dobrego alkoholu oraz kubańskich cygar. Miłością do tych ostatnich zapałał ponoć podczas swojego pobytu na Kubie w 1895 roku. Palił cygara „Romeo y Julieta”, których zapas – w ilości oscylującej zawsze w granicach 3-4 tysięcy sztuk – przechowywał stale w swojej posiadłości w Chartwell Manor.

Churchill wypalał dziennie od 8 do 10 cygar. Podobno specjalnie dla niego skonstruowano nawet nietypową maskę tlenową, dzięki której podczas lotu samolotem niewyposażonym w hermetyczną kabinę mógł rozkoszować się ulubionym „dymkiem”.

Pomimo nadużywania alkoholu i wielkiego zamiłowania do cygar Churchill dożył aż 91 lat. Przez większość życia obie swoje pasje łączył w dość sprytny sposób – maczał mianowicie cygara w ulubionym brandy.

I tego dotyczy kolejna – jedna zresztą z najważniejszych – zasad, którymi kierować się powinien prawdziwy aficionado: cygar nie moczy się w alkoholu. Cygara się nim popija. Oczywiście powoli i z klasą. Tak, aby móc rozkoszować się jednym i drugim.


W ten właśnie sposób rytuał staje się przyjemnością.

Akcesoria cygarowe w naszej ofercie:

 

polecam i zapraszam